Tamte dni, tamte noce, Call Me by Your Name (2017) - opis fabuły. Północne Włochy, rok 1983. 17-letni Elio Perlman (Timothée Chalamet) mieszka razem z rodzicami w położonej na wsi niewielkiej posiadłości. Jego ojciec (Michael Stuhlbarg) jest profesorem archeologii, który pochłonięty jest żmudną pracą naukową.
Nasze magiczne Encanto online cały film . Zobacz koniecznie .Polecam .Nasze magiczne Encanto cały film, Nasze magiczne Encanto po polsku, Nasze magiczne Enca
Oglądaj Online cały film Nasze noce lektor pl Lektor PL Zalukaj CDA tylko u nas obejrzysz film Nasze noce lektor pl Full HD Po Polsku z napisami lektorem. Filmy online za darmo bez rejestracji Filmy online za darmo bez limitu czasu bez rejestracji z lektorem. Filmy za darmo bez rejestracji Filmy online bez rejestracji
Nasze magiczne Encanto Cały film Dubbing PL [CDA]Nasze magiczne Encanto cały film, Nasze magiczne Encanto netflix, Nasze magiczne Encanto lektor pl, Nasze ma
„rozdzielczość popcornu 1080p Nasze noce 2017” „Nasze noce 2017 język mówiony EZTV łotewskie napisy” „blog OST 2017 Nasze noce” 2017 Nasze noce reddit ok google, Nasze noce 2017 720p hd, Thai sub 8k 2017 Nasze noce, uhd torrentz Nasze noce, EZTV Nasze noce 2017 HDR, 2017 Nasze noce film popcorn,
Na płycie obok Norah Jones usłyszymy: Cat Power, Otisa Reddinga, Amosa Lee oraz Cassandrę Wilson. „Jagodowe noce” („My Blueberry Nights”), pierwszy anglojęzyczny film światowej sławy reżysera Wonga Kar Waia, jest romantyczną historią utrzymaną w konwencji amerykańskiego kina drogi. Główną rolę zagrała w nim Norah Jones
wOAJ. Paddie Moore nie owija w bawełnę. Pewnego wieczoru odwiedza mieszkającego kilka domów dalej Louisa Watersa i niemal z marszu składa mu ofertę: chciałaby pójść z nim do łóżka. Choć Louisa gra Robert Redford, propozycja jest jak najbardziej moralna. Paddie nie chodzi o seks, lecz o towarzystwo, rozmowę i odrobinę bliskości. Jej mąż zmarł dawno temu, a syn opuścił rodzinny dom, by założyć własny. Bohaterka ma więc prawo czuć się samotna. Owdowiały, znudzony emerycką monotonią Louis, choć nie od razu, przystaje na pomysł sąsiadki. Parę dni później wkracza do jej kuchni z piżamą schowaną w papierowej torbie. "Our Souls at Night" to mały, ujmujący film, który niemal całą swoją energię czerpie ze wspólnego występu Redforda i Jane Fondy. Ich poprzednie ekranowe rendez-vous miało miejsce 38 lat wcześniej w "Elektrycznym jeźdźcu". Oboje byli wówczas u szczytu sławy: ona właśnie zgarnęła drugiego Oscara za rolę w "Powrocie do domu", on wbił już "Żądło", przetrwał "Trzy dni kondora" i wytropił "Wszystkich ludzi prezydenta". Dziś po dawnej chwale pozostały piękne wspomnienia. Aktorski blask jednak nie przygasł. Hollywoodzkie legendy nie okopały się rutyną i nie ugrzęzły w manieryzmach. Choć nie muszą udowadniać nikomu swojej wartości, wciąż chce im się grać. Ciche dramaty swoich bohaterów - wyrzuty sumienia, niespełnienie, ból po stracie ukochanych osób - przedstawiają najdelikatniej, jak tylko się da. Cierpienie nigdy nie eksploduje, lecz tli się pod maską wyhodowanego przez lata dystansu. Reżyser Ritesh Batra ("Smak curry") oraz jego wspaniali aktorzy nie zamierzają na szczęście wpędzać widzów w chandrę. Po odsączeniu fabuły ze wszystkich gorzkich drobin okaże się bowiem, że "Our Souls at Night" to niemal komedia romantyczna, a także krzepiąca opowieść o zaletach dojrzałego wieku. Przykłady? Ot, nie trzeba wreszcie zaprzątać sobie głowy tym, co powiedzą inni ludzie. I choć własnych błędów nie zdąży się już naprawić, może uda się ustrzec przed nimi bliskich. Gdy w domu Addie pojawi się jej milczący, przyklejony do telefonu komórkowego 7-letni wnuk Jamie, bohaterka z pomocą Louisa z powodzeniem zastąpi mu skłóconych, zajętych własnymi problemami rodziców. Chłopiec znajdzie nowego przyjaciela, nauczy się dobrych manier, a także odkryje, że istnieje tyle fajniejszych zajęć od gapienia się w ekran smartfona. Reżyserowi, tak jak jego bohaterom, nigdzie się nie spieszy. Zaczerpnięta z powieści Kenta Harufa historia płynie sobie nieśpiesznym rytmem, który podkreślają spokojna praca kamery Stephena Goldblatta oraz rozpisana na gitarę i pianino dyskretna muzyka Elliota Goldenthala. Humor jest serdeczny, a nastrój filmu można porównać do ciepłego wczesnojesiennego dnia. Jeśli wciąż nie udało wam się przekonać rodziców do założenia konta na Netfliksie, "Our Souls at Night" może okazać się argumentem rozstrzygającym dyskusję. To ten rodzaj kina, na którym dobrze będą bawić się przedstawiciele kilku pokoleń. Zastępca redaktora naczelnego Filmwebu. Stały współpracownik radiowej Czwórki. O kinie opowiada regularnie także w TVN, TVN24, Polsacie i Polsacie News. Autor oraz współgospodarz cyklu "Movie się",... przejdź do profilu84% użytkowników uznało tę recenzję za pomocną (64 głosy).
7 Jest kameralnym komediodramatem, który nigdy nie stara się zbytnio szokować i można nawet powiedzieć, że jest zbyt zachowawczy. Jednak to nie wartkie zmiany akcji są tutaj najważniejsze, a dwoje ludzi i to, co zachodzi między nimi. Piękny i wzruszający film powinien zostać netflixowym klasykiem na długie lata. 2 września 2017 Zobacz pełną recenzjęPełna recenzja Nawet jeśli w drugiej połowie seansu pojawia się pokusa na krótką drzemkę, warto dotrwać do dowcipnego zakończenia. "Nasze noce" reprezentują przyjemne, łagodne kino, które ogląda się nie dla niezwykłej fabuły czy emocjonalnej kolejki górskiej. 13 grudnia 2017 Zobacz pełną recenzjęPełna recenzja 6 Twórcy filmu muszą lubić ludzi, bo nawet jeżeli czasami potrafią sportretować kogoś z przekąsem, to zawsze robią to z sympatią, a nawet troską. Po seansie "Naszych nocy" ponownie można uwierzyć w ludzkość, jak również w to, że miłość zwycięży zawsze! 15 listopada 2017 Zobacz pełną recenzjęPełna recenzja
7 Jest kameralnym komediodramatem, który nigdy nie stara się zbytnio szokować i można nawet powiedzieć, że jest zbyt zachowawczy. Jednak to nie wartkie zmiany akcji są tutaj najważniejsze, a dwoje ludzi i to, co zachodzi między nimi. Piękny i wzruszający film powinien zostać netflixowym klasykiem na długie lata. 2 września 2017 Zobacz pełną recenzjęPełna recenzja 6 Twórcy filmu muszą lubić ludzi, bo nawet jeżeli czasami potrafią sportretować kogoś z przekąsem, to zawsze robią to z sympatią, a nawet troską. Po seansie "Naszych nocy" ponownie można uwierzyć w ludzkość, jak również w to, że miłość zwycięży zawsze! 15 listopada 2017 Zobacz pełną recenzjęPełna recenzja Nawet jeśli w drugiej połowie seansu pojawia się pokusa na krótką drzemkę, warto dotrwać do dowcipnego zakończenia. "Nasze noce" reprezentują przyjemne, łagodne kino, które ogląda się nie dla niezwykłej fabuły czy emocjonalnej kolejki górskiej. 13 grudnia 2017 Zobacz pełną recenzjęPełna recenzja 6 Redford i Fonda w uroczym filmie obyczajowym. O samotności i potrzebie towarzystwa w późnych latach życia. 30 września 2017 6 Miłość dwojga osób w dojrzałym wieku przedstawiona z klasą i wyczuciem. Niewiele tu humoru, ale doceniam za realizm. 1 października 2017 6 początkowo czarujący i bezpretensjonalny, szybko się wypala i zaczyna nużyć. tylko Fonda i Redford trzymają przy ekranie. 6 października 2017 7 Waters i Moore - staruszkowie szukający miłości. Z czasem odrywane są ich ciemne strony i konsekwencje decyzji z czasów młodości. Super kino. 18 lipca 2019
Północne Włochy, lato 1983 roku. Elio Perlman, błyskotliwy siedemnastolatek o amerykańsko-włoskim pochodzeniu, spędza wakacje w XVII-wiecznej willi, komponując i grając muzykę klasyczną, czytając i flirtując ze swą przyjaciółką Marzią. Cieszy go każda chwila spędzona w willi, zwłaszcza że za kompana ma swego ojca, szanowanego profesora specjalizującego się w greko-romańskiej kulturze, oraz matkę Annellę, tłumaczkę, która uczy chłopaka rozkoszować się kulturą i przyrodą Włoch. Obycie i wykształcenie oraz talent Elia sprawiają wrażenie, że mamy do czynienia z dorosłym, w pełni ukształtowanym mężczyzną, a jednak wielu rzeczy musi się jeszcze nauczyć zwłaszcza w obcej mu dotąd dziedzinie miłości. Pewnego dnia do willi przybywa Oliver, młody amerykański stypendysta, pracujący z ojcem Elia nad swym doktoratem. W porażająco pięknych krajobrazach spalonej słońcem Italii Elio i Oliver odkrywają odurzającą siłę wzajemnego przyciągania. To lato zapamiętają na zawsze.
Na samym początku filmu poznajemy Louisa (Redford). Wdowiec na emeryturze żyje sobie spokojnie, dni mijają mu na powtarzalnych i lubianych przez niego rytuałach, takich jak czytanie gazety, oglądanie telewizji czy siedzenie w kawiarni ze swoimi kolegami. Pewnego wieczora odwiedza go jednak nieoczekiwanie sąsiadka z naprzeciwka, Addie (Fonda), która proponuje mu, by oboje zaczęli... sypiać ze sobą. Chodzi jednak bardziej o platoniczną relację dwojga starszych ludzi, którym doskwiera samotność i potrzebują kogoś do zwyczajnej rozmowy. Tak więc zaczyna się (nie)zwykła relacja Louisa i Addie. Opis fabuły brzmi trochę jak propozycja dla dojrzałego widza na niedzielne popołudnie. I "Nasze noce" poniekąd są takim filmem. Odznacza się on spokojnym, subtelnym tempem, nie opowiada o wielkich dramatach, nie ma w nim tym bardziej pościgów czy nawet żarliwych kłótni. No i w obsadzie mamy legendarną parę aktorów w przepięknej jesieni życia. Robert Redford liczący sobie 81 wiosen i Jane Fonda – rocznik 1937. Jak wszyscy wiemy, współczesna kultura masowa raczej spycha ludzi starszych na margines. Nie bardzo jest dla nich miejsce w reklamach, teledyskach, serialach czy, przede wszystkim, filmach. Zarówno jeśli chodzi o główne role jak i te drugoplanowe. Tym bardziej godny szacunku jest ruch Netfliksa, by zekranizować powieść Kenta Harufa o dwójce staruszków, którzy zaczynają ze sobą bodajże pierwsze tego typu posunięcie ze strony streamingowego giganta, nie licząc serialowego Grace and Frankie. Z miesiąca na miesiąc widać jak ewoluuje ich podejście do tworzenia kontentu serialowo-filmowego poprzez ciągłe poszerzanie swojej widowni. Netflix najpierw zdobył sobie uznanie rozkochanych w binge-watchingu seriali dramatycznych. Następnie zaskarbił sobie miłość fanów komiksowych adaptacji, by w następnym kroku skierować swoją uwagę na miłośników dobrego kina. I to w każdym jest niczym odkrywczym stwierdzenie, że z treści w streamingu korzystają głównie ludzie młodzi, ale stworzenie platformy mającej w swojej bibliotece produkcje także i dla starszego widza jest ruchem odważnym, ale i genialnym w swojej prostocie i oczywistości. Oczywiście przesadą byłoby napisanie, że "Nasze noce" nie są filmem, który kompletnie nie nadaje się dla młodego widza. Jest w nim coś kojącego, uspokajającego. Relacja, która na ekranie łączy Addie i Louisa pokazana została z niezwykłą gracją i dojrzałością. Jest w niej mnóstwo uroku i swoistej niewinności, pokazującej, jak piękne mogą być uczucia dzielone przez dwoje ludzi. Bez wielkich gestów, fajerwerków czy wymyślnych poetyckich wyznań. W pewnym momencie Louis, spacerując z Addie mówi do niej: "Chcę po prostu przeżyć swój dzień i móc opowiedzieć ci o nim nocą”. To jakże piękne i zwyczajne zarazem wyznanie jest moim zdaniem kwintesencją związków, bez względu na wiek. Z miejsca trafiło też do mojego kajecika ulubionych cytatów niewiele z uroku słów zawartych w scenariuszu "Naszych nocy" by zostało, gdyby nie trafiły one na Roberta Redforda i Jane Fondę. Oboje znają się pół wieku (po raz pierwszy spotkali się na planie filmu "Obława" w 1966 roku). Ich ekranowa chemia jest po prostu wspaniała - oparta na czułych i subtelnych gestach i spojrzeniach – czuć, że oboje dobrze, komfortowo czują się w swoim towarzystwie i sobie ufają. To bardzo rzadkie, wręcz unikalne, chociażby dlatego, że przeważnie nie ma takich duetów aktorskich, które znałyby się 50 lat! Jest coś magicznego w oglądaniu tych dwojga legendarnych aktorów, za którymi ciągnie się prawdziwa historia kina i Hollywood. Tym bardziej, że Redforda i Fondę łączy wspólna historia, a "Nasze noce" są niejako jej podsumowaniem i to w ogóle film o podsumowaniach i rozliczeniach z przeszłością. Ale podanych w sposób gładki, przyjemny i z wyczuciem. Bez przesadnego koloryzowania i sztucznie rozdmuchanej Louis jak i Addie popełnili w życiu parę błędów, nie próbują o nich zapomnieć, ale też nie starają się ich na siłę naprawiać. Pokazują za to jak iść dalej i ułożyć swoje życie tak, by było najlepsze jakie może być w danej chwili. A to są wartości uniwersalne, bez względu na płeć, wiek czy pozycję społeczną. "Nasze noce" są też filmem o samotności. Samotności ludzi starszych (a to wręcz temat tabu w naszej kulturze), ale nie tylko. Na przykładzie 7-letniego wnuka oraz syna Addie i córki Louisa, którzy pojawiają się na drugim planie i w epizodach, twórcy przypominają nam jak bardzo potrzebujemy drugiego człowieka na każdym etapie naszego życia. Urzekł mnie ten film. Swoją zwyczajnością, spokojem, dojrzałością, harmonią. Jest w nim coś coś co sprawia, że pomimo iż nie oglądamy arcydzieła, a on sam opowiada dość prostą historię, to angażuje, wzrusza i porusza. Tak działa dobre co z rezerwą przyglądałem się filmowemu portoflio Netfliksa. Formułę serialową przyswoili sobie po mistrzowsku, ale jak na razie, poza "Okją", ich twory pełnometrażowe były dość rozczarowujące. Kto by pomyślał, że tę klątwę przełamie obyczajowy romans o dwójce staruszków. Życie i sztuka potrafią na szczęście zaskakiwać.
nasze noce cały film